- Wystarczy kilka ruchów joystickiem i załatwione. Drzewo leży - chwali Żniwiarza jego operator, 29-letni Łukasz Wyszatycki.
Takich jak on jest na Dolnym Śląsku tylko kilku. Sterowania Żniwiarzem, wartym ponad 1 mln zł, uczył się na specjalnym symulatorze. Na podobnym uczą się m.in. piloci F-16. Jednak, aby ścinać drzewa tak jak robi to teraz, musiał ćwiczyć przez rok.
Maszyna zastępuje 15 drwali. Dzięki temu wycięcie jednego drzewa zajmuje teraz nie więcej niż minutę. Ponadto jest znacznie mniej szkodliwa dla samego lasu, bo choć ciężko w to uwierzyć, ważący 80 ton Żniwiarz ma mniejszy nacisk na grunt niż... koń. W górach to bardzo ważne, bo grunt jest wrażliwy na erozję, a maszyna nie uszkadza ściółki.
Żniwiarz wycina teraz drzewa, które przeznaczone są do sprzedaży lub są zaatakowane przez korniki. Wykrycie tych szkodników nie jest takie łatwe, dlatego Nadleśnictwo Świeradów sięgnęło do nowoczesnych rozwiązań.
- Korzystamy ze zdjęć satelitarnych, na których widzimy obszary zaatakowane przez korniki - wyjaśnia nadleśniczy Wiesław Krzewina.
Więcej w środowej Gazecie Wrocławskiej.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?